top of page
Zdjęcie autoraDobry oddech

O czym śpiewa Arunaczala

Góra Arunachala w indyjskim stanie Tamil Nadu przyzywała mnie odkąd jako dwudziestoparolatka przeczytałam "Nauki duchowe" Ramany Maharishiego. Tam Ramana osiadł, praktykował i tam założył aszram - najpierw na górze, a po śmierci matki, u jej podnóża. Góra była uznawana za świętą, nie można było pochować tam ludzkich prochów. Planując kolejną podróż do Indii, postanowiłam przejechać te kilka tysięcy kilometrów spod Himalajów do miasta Tiruvannamalai, do Sri Ramanamashramam położonego u stóp świętej góry.




W świętych górach jest coś wzniosłego i uziemiającego za razem. Jeśli serce woła, trzeba przemieścić ciało i wyruszyć w drogę. Kiedy miałam czternaście lat, pielgrzymka piesza na świętą górę Grabarkę przyniosła mi dojmujące transcendentne doświadczenie bycia częścią większej całości, usianego gwiazdami bezchmurnego sierpniowego nieba, nieskończonej boskiej obecności. Moje ciało na ziemi, a duch w jedności ze wszystkim, co istnieje. Wracałam wiele razy w to miejsce, chcąc dotknąć jeszcze raz tej subtelnej obecności, ale było inaczej. Przygniatały mnie obrzędowość, tłumy, stragany, betonowe schody i metalowe poręcze. Tylko drzewa, las krzyży pod cerkwią i sama góra wciąż były tak samo ciche i stabilne w swoim istnieniu.


Wybierając się pod Arunaczalę obawiałam się spotkać hałaśliwe miejsce kultu, przepełnione zewnętrznymi rytuałami, ale mimo to góra mnie przyzywała. Poleciałam z Dehradun do Delhi, potem do Cennai (Madrasu), skąd taksówką po czterech godzinach dotarłam do Tiruvannamalai. Aszram znajduje się przy ruchliwej ulicy, ze wszystkim audio atrakcjami indyjskimi ruchu kołowego. Za bramą mimo późnej godziny było ruchliwie, podniośle, gorąco, dualnie (kobiety tu, mężczyźni tam, a tam kobiety w ogóle nie). Najlepiej zdecydowanie było mi pod rozłożystym banyanem (Ficus Bengalensis), magicznym drzewem - lasem. Z konarów drzewa-matki ciągną ku ziemi korzenie, tworząc kolejne drzewa, jednak połączone w jeden system. Blisko ziemi, blisko cichej obecności nauk oświeconego mistrza Advaita (niedualnej) Vedanty.





W trzydziestokilkustopniowym upale niełatwo wejść na górę. Na dole pudże i kirtany, transowe śpiewy i rytuały. Dla mnie - za dużo, za głośno. Gubi się istota pielgrzymki, której dla mnie istotą zawsze było intymne bezpośrednie doświadczenie ducha miejsca. Tuż po wejściu na ścieżkę prowadzącą do Skandashramam, pierwszego aszramu, w którym Ramana Maharishi żył i praktykował przez dekady, zatrzymuje mnie widok śmieci. Święta góra, do której się modlą na dole, usłana jest jednorazowymi opakowaniami z plastiku i aluminium, foliami, torbami, butelkami. Gdzieniegdzie gumowy klapek, czy odpady o większych gabarytach. "Hands that serve are more holy than lips that pray" - dłonie, co służą są świętsze niż usta, które się modlą, głosi napis na tablicy ustawionej po drodze. Za tablicą i dalej śmieci jest tyle samo.


Na szlaku spotykam Chłopca z Wodą, Rzeźbiarza Maniego z Babaji, Brahmacharini z Kijem, Swamiego z Procą, Ganeshę usuwającego wszelkie przeszkody, Bawiące się Makaki, Nieruchomą część istoty zwanej "Ja", Matkę Chłopca, Psa o Tygrysiej skórze. Każde z tych spotkań to oddzielna opowieść. Każde prowadzi mnie dalej i głębiej, aż poza granice zmysłowego poznania.


Ze świętej góry przywiozłam 5 wersów Hymnu do Arunaczali. Ramana Maharishi nie posługiwał się biegle sanskrytem. Do napisania hymnu zainspirował go jego pierwszy uczeń Nayana, znany jako Vasishta Ganapati Muni, uprzednio tłumacząc mu zasady sanskryckiego metrum arya. Hymn przepłynął przez mistrza i przyjął materialna znaną dziś formę. W Sri Ramanasramam codziennie zaczyna się od niego dzień, o 6 rano. Śpiewają kobiety i mężczyźni, na zmianę. Hymn jest istotą nauk Vedanty.


Dopóki umysł istnieje, musi się obracać - bo taka jest jego natura, a jogin potrzebuje obiektu medytacji, kontemplacji, czy modlitwy. Istotą sadhany - wszelkich duchowych praktyk, niezależnie od tradycji, jest wybór obiektu jak najbardziej czystego, krystalicznego, absorbującego uwagę umysłu i otwierającego serce. Ramana Maharishi wybrał górę Arunaczala jako ziarnko gorczycy-serce-obiekt swojej praktyki.


Poniżej moje tłumaczenie wersji angielskiej pochodzącej z "Cardinal Teaching of the Maharishi. Arunachala Pancharatnam Darpanam", zawierającej komentarz autorstwa ucznia Nayany, Sri Kapali.



Arunachala Pancharatnam - Hymn do Arunaczali

Wers 1

karuṇā-pūrṇa-sudhābdhe kabalita-ghana-viśvwarūpa kiraṇāvalyā. Aruṇāchala paramātmann-aruṇo bhava citta-kañja-suvikāsāya.


Oceanie nektaru, przepełniony współodczuwaniem, którego promienie przyjęły formę materialnego wszechświata. O, Arunaczalo, Najwyższa Jaźni, bądź słońcem pomyślnego rozkwitu lotosu serca.


Ocean of nectar brimming with compassion, whose array of rays has a dense form of the universe for a morsel, o Arunachala, Self Supreme, be the sun for the auspicious blossoming of the heart-lotus.


Wers 2

tvayyaruṇācala sarvaṁ bhūtvā sthitvā pralī-na-me-taccitram,

hṛdyaham-ityātma-tayā nṛtyasi bhoste vadanti hṛdayaṁ nāma


O, Arunaczalo! W Tobie powstaje, kształtuje się i znika obraz wszechświata. Ty jesteś wewnętrzną Jaźnią, która tańczy w sercu jako „ja”. Mówią o Twym imieniu Serce.


O Arunachala, in Thee does all this come into being, get established and dissolved. Wonder! In the heart thou dancest as the I, Self. They speak of Thy name as the Heart.



Wers 3

aham-iti kuta āyātī-tyanvṣyāntaḥ praviṣḥayā'tyamaladhiyā,

avagamya svaṁ rūpaṁ śāmyatyaruṇācala tvayi nadīvābdhau. (3)


Kto zwraca się do wewnątrz z nieporuszonym umysłem, aby szukać, gdzie powstaje świadomość „ja”, urzeczywistnia Jaźń i spoczywa w Tobie, jak rzeka w oceanie.

O Arunachala, seeking the whence of the "I" through pure thought delving inward and grasping one's true form, one reposes in Thee as the river in the ocean.


Wers 4

tyaktvā viṣayaṁ bāhyaṁ ruddha-prāṇena ruddha-manasa'antastvām, dhyāyan-paśyati yogī dīdhitim-aruṇāchala tvayi mahīyaṁ te.


O, Arunaczalo, kierując umysł od zewnątrz do wewnątrz poprzez regulację oddechu, by kontemplować Tobie, jogin widzi w Tobie światło. W Tobie spoczywa błogość.


O Arunachala, leaving the outer sensory objects, with the mind controlled by the regulation of the life-breath, contemplating on Thee within, the yogin beholds in Thee the Ray. This is Thy vast field.


Wers 5

tvayyarpita-manasā tvāṁ paśyan sarvam tavākṛtitayā satatam,

bhajate'ananyaprītyā sa jayatyaruṇāchala tvayi sukhe magnaḥ.


O, Arunaczalo, kto poświęca Ci swój umysł, kto przez Ciebie postrzega wszechświat, kto oddając Ci cześć i wielbiąc, widzi w Tobie Jaźń, jest z Tobą jednym i rozpływa się w Twojej błogości.

O Arunachala, whoever resorts in Thee with sole love, his mind surrendered to Thee and always seeing all things as Thy form, immersed in Thee, the Felicity, he reigns supreme.



Droga na ścieżce bezinteresownego działania prowadzi, wszystko jest drogowskazem. Trzeba tylko wyruszyć i nie przestawać iść. Chcę to zrobić. Mogę to zrobić. Robię to. Tak właśnie działa sankalpa shakti.











107 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Коментарі


bottom of page